Analizowałam ostatnio sprawę Klienta, który pieczołowicie przechował do dziś pochodzące z lat 60-tych dokumenty, zgromadzone jeszcze przez jego poprzedników prawnych.
Wśród nich znalazły się także pisma składane w prowadzonych w tamtym okresie sprawach sądowych.
Jestem zachwycona.
Ani jednego zbędnego akapitu, ani jednego ozdobnika, żadnych zdań pięć razy podrzędnie złożonych. Krótko, konkretnie, przekonująco.
Na zakończenie Mecenas w imieniu rodziców Klienta pisze:
„ … w tym stanie rzeczy mam zaszczyt prosić Wysoki Sąd, by choćby i w nieobecności powodów, a w przypadku nieobecności pozwanego – wyrokiem zaocznym, zgodnie z pozwem orzec raczył …”
Robi wrażenie, prawda?
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }