Nie masz wrażenia, że informacji jest za dużo?
Także tych „prawnych”.
Bombardują nas z każdej strony. Gazety internetowe, dzienniki papierowe, radiowe i telewizyjne serwisy informacyjne – wszystkie walczą o naszą uwagę. Chwytliwym tytułem wabią do zagłębienia się w tekst, który zwykle jest powierzchowny i zawiera wciąż te same informacje, podawane w coraz to innej formie lub analizowane pod innym kątem.
Nawet, jeśli odpowiada na jakieś pytanie, to na to samo, na które odpowiedź uzyskaliśmy już wczoraj i przedwczoraj i w ubiegłym miesiącu, i to zazwyczaj z tego samego źródła. Jedna informacja, podawana na tysiąc sposobów i komentowana przez coraz to nowych ekspertów. Swoją drogą, chyba żaden inny wyraz nie zrobił w ostatnich czasach takiej kariery, jak właśnie ekspert. Ekspert, czyli jak gdzieś czytałam – ktoś, kto ma coraz większą wiedzę w coraz mniejszym zakresie, aż wreszcie wie absolutnie wszystko o niczym 🙂
Najbardziej bawią mnie wypowiedzi ekspertów komentujących zawody sportowe, zwłaszcza jeśli komentarz pod adresem sportowca jest krytyczny, a wypowiadający te słowa nigdy czynnie danego sportu nie uprawiał. Jakaż to luksusowa sytuacja!
Mam nadzieję, że takim ekspertem nie jestem i nigdy nie zostanę. Jestem praktykiem i wiem, że Klientowi nie jest potrzebny ekspert dający dobre rady z bezpiecznego studia, a partner, który wraz z nim w tym „biegu” uczestniczy, robiąc co w jego mocy by i tym razem był rekord, a nie porażka.
Spytasz po co ten przydługi wstęp? Namawiam Cię byś na wzór tak modnego teraz bycia slow (slow life, slow food, slow fashion itp.) delektował się informacją, także prawną. Wybieraj informacje o interesującym cię zagadnieniu świadomie, z wiarygodnych źródeł, czytaj je w skupieniu i krytycznie, nie śpiesz się, bądź dokładny, postaw na jakość.
Zastanów się, czy to nie dziwne, że codziennie zdarzyło się dokładnie tyle ważnych rzeczy, ile idealnie mieści się w gazecie? 🙂
A zatem slow law? 🙂 Czemu nie?
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }