Dziś na blogu zagadka logiczna, dotycząca użyczenia nieruchomości gminnej:
Wiesz zapewne, że Gmina jako osoba prawna może być (i co tu dużo mówić – zawsze jest) właścicielem nieruchomości. Nieruchomości te mogą być przedmiotem obrotu.
Gmina może je sprzedawać, oddawać w użytkowanie wieczyste, w najem lub dzierżawę, użyczać, obciążać ograniczonymi prawami rzeczowymi, czyli gospodarować nimi, jak każdy właściciel, z niewielkimi ograniczeniami wynikającymi z przepisów prawa.
Gospodarowanie nieruchomościami Gminy w zakresie zwykłego zarządu wykonuje organ wykonawczy gminy tj. Wójt, Burmistrz lub Prezydent. Mówią o tym aż dwa niezależne od siebie przepisy, (art.30 ust. 2 pkt.3 ustawy o samorządzie gminnym i art.25 ust.1 ustawy o gospodarce nieruchomościami).
Sprawy przekraczające zwykły zarząd należą z kolei do kompetencji Rady Gminy, która ustala zasady nabywania, zbywania i obciążania nieruchomości oraz wydzierżawiania lub wynajmowania na czas oznaczony dłuższy niż 3 lata lub na czas nieoznaczony (art.18 ust.2 pkt 9 lit.a ustawy o samorządzie gminnym).
Łatwo zauważyć, że w przepisie określającym wskazane wyżej kompetencje Rady Gminy nie ujęto wszystkich czynności, jakich przedmiotem mogą być nieruchomości gminne.
I tu dochodzimy do zagadki logicznej: Czemu ustawodawca pominął użyczenie nieruchomości gminnej jako czynność wymagającą zgody Rady Gminy?
Myślisz, że użyczenie po prostu umknęło uwadze ustawodawcy? Nie sądzę. Ustawa o gospodarce nieruchomościami w art. 23, nakazuje przykładowo Staroście uzyskiwać zgodę Wojewody nie tylko przy dzierżawie czy najmie, ale też przy użyczaniu nieruchomości Skarbu Państwa na czas oznaczony dłuższy niż 3 lata lub czas nieoznaczony.
Zauważ, że użyczenie nieruchomości gminnej jest w swych skutkach niemal identyczne jak jej wydzierżawienie. Według mnie jest nawet dalej idące, bo nieodpłatne, a zatem nie wiąże się z żadnym przychodem po stronie Gminy.
Czemu wydzierżawiając na 5 lat nieruchomość gminną Wójt, Burmistrz, Prezydent Miasta ma obowiązek spytać swoją Radę Gminy o zgodę, a użyczając ją na te same 5 lat nie tylko nie musi, ale według niektórych organów nadzoru wręcz nie może o taką zgodę występować (uchwały takiej treści są unieważniane)?
Przecież w tym drugim wypadku również podejmuje decyzję o przeniesieniu posiadania nieruchomości na długi okres na podmiot trzeci i również nie będzie mógł z niej przez okres umowy korzystać, a różnica jest wyłącznie taka, że dodatkowo nie otrzyma za to żadnego wynagrodzenia.
A zatem czemu użyczenie nieruchomości gminnej wchodzi jeszcze w tak zwany zwykły zarząd, a dzierżawa już go przekracza?
Ot i taka zagadka.
Pozdrawiam wakacyjnie i nie pracuj za ciężko, chyba, że robisz to co kochasz. Wtedy, to co innego.
{ 3 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Witam!
Odnosząc się do podstawy prawnej, która upoważniałaby radę gminy do podjęcia uchwały w sprawie wyrażenia zgody na użyczenie, to rzeczywiście takiej nie ma. Dzierżawa czy użyczenie – trzeba byłoby dopatrywać się w jakim celu działa wójt. Bo nieruchomości gminne mają służyć społeczności lokalnej i jeśli użyczenie służy realizacji zadań, to użyczenie jest ok i raczej wójt nie powinien pytać się za każdym razem rady o zgodę. Zależy również komu użyczana jest nieruchomość, rozporządzając nieruchomościami gminnymi wójt związany jest zasadą gospodarności w dysponowaniu majątkiem publicznym z zachowaniem przepisów o pomocy publicznej. Bo gdy biorącym w użyczenie jest przedsiębiorca to może to być różnie odczytane. Dlatego kwestia ta powinna zostać wprost uregulowana w ustawie. I jeśli mamy do czynienia z użyczeniem np. obiektów kultury, to kto powinien wydać regulaminy i zasady ich wynajmu dla mieszkańców?
Pani Joanno, witam na blogu i dziękuję za komentarz.
Istotnie, nie sposób doszukać się tu jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia, a jednak kolejne nowelizacje ustawy o samorządzie gminnym pomijają ten problem. Od sierpnia 2017 r. zmieniło się o tyle, że w wykazie nieruchomości (art. 35 ustawy o gosp. nieruch.) ujmuje się także nieruchomości przeznaczone do oddania w użyczenie. Nie twierdzę przy tym, że zgoda rady to panaceum na różne niedomagania, ale zawsze to jakaś szersza kontrola, a zważywszy na jawność sesji – dość spora.